Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 15 maja 2011

Rozdział 3

Męcząca ta podróż, no ale nareszcie po wszystkim. Rozpakowałam się i pobiegłam do domu obok  gdzie mieszkał (już) Rayan.
-Rayan……!
-Caroline…..!
Wtuliłam się w jego ramiona.
-Chodź ze mną, przywitać się z Justinem.
-No dobra, pójdę, ale tylko dla Ciebie.

Okazało się, że niestety mieszkał obok mnie. Stał już przy furtce z deskorolką w ręku.
-Hej, jestem Justin.
-Hej, Caroline.

Justin się ciągle na mnie gapił, co spowodowało u mnie ogromną flustracje. Wkurzyłam się :
-Tak wiem. Jesteś Justin Bieber i możesz mieć każdą. Ale ja nie lecę na twój urok,uśmiech, włosy czy choćby na kasę, więc nie gap się tak na mnie bo mnie to nie rusza. Jasne?
-Ale…
-Nie ma żadnych ,,ale,,. Nie interesuje się sławnymi chłopakami. Wolę skromnych, miłych facetów, choćby nawet Rayan .
-A powiedział Ci prawdę?
-Jaką ?-zapytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
-Że ma dziewczynę, tutaj w Kanadzie. Caitlin, moja eks.
-Co?- zapytałam i jedna samotna łza przepłynęła po moim suchym policzku, uderzając o betonowy chodnik.
-Ej, nie płacz.
Przytulił mnie. Ładnie pachniał.
Co ja wogóle wygaduje przecież to Justin Bieber !

-Dzięki- chciałam aby zabrzmiało to z obojętnością, ale wyszło z wielką wdzięcznością. Chyba ten jego perfum tak na mnie działa, a może i on sam….
-Nie ma za co. I proszę nie oceniaj mnie. Nie zachowuję się jak gwiazda. Jestem zwykłym nastolatkiem. Mam nadzieję , że się do mnie przekonasz.
-Przekonam się jak poznam Cię bliżej. A teraz pójdę do domu muszę pomóc rodzicom w przemeblowaniu domu. Gdy weszłam na Twittera, zobaczyłam widniejący opis Justina:
Daj mi szansę……
Chyba chodziło o mnie…. Z jakiegoś dziwnego powodu ciągle o nim myślałam. I przed moimi oczami widniał jeden i ten sam obrazek, w którym Justin mnie przytula. Wyszłam z Twittera i poszłam spać.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcemy jeszcze!!!! A blog...zajebisty. I sądzimy tak wszyscy!!

    OdpowiedzUsuń
  3. To... jest... ŚWIETNE!!! I macie racje - nie powinniśmy tak ocenia Justina od razu... ;)

    OdpowiedzUsuń