Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 listopada 2011

Rozdział 7

Ten rozdział dedykuje : Ewie = ) Podobno jesteś naszą fanką , więc ten rozdział dla ciebie < 3 _________________________________ 7:00 rano . Do naszego pokoju weszła pani Pattie i krzyknęła na cały głos : WSTAJEMY !!!!!!!!!!! Wystarszyła nas i po 10 minutach wcinaliśmy już śniadanie. - Caroline , posłuchaj mnie - powiedziała mama Justina - Mieszkamy razem no ... długo,bo już 6 miesięcy więc proszę mów mi Pattie , bo pani mnie postarza ; ) - puściła mi oczko . - Jak pani ... znaczy dobrze Pattie - odpowiedziałam z uśmiechem . - Dobra , chodź już kotku - wtrącił się Jus. Wzięliśmy torby i ruszyliśmy do szkoły . - To po szkole idziemy do lekarza ? - zapytał z lekkim strachem w głosie. - Boisz się ? - zaśmiałam się . - Miałaś mnie wspierać a nie wyśmiewać się ze mnie. Tak , boję się bo gdy zmieni się mój głos nie będę potrafił wyciągnąć np. Baby . Ale chyba tego nie rozumiesz - mówiąc to puścił moją dłoń i przyspieszył krok. Zrobiło mi się głupio . Co ja zrobiłam ?! Chciałam go dogonić ale na próżno ... W szkole :



- Cześć Caroline - ktoś przytulił mnie od tyłu.
- Elena ?! - zdziwiłam się . Heej ;* Jak tam u ciebie , jak z Damonem ? - zapytałam .
- U mnie ... hm ... no jakoś po malutko leci a z Damonem jest cudownie . Razem planujemy przyszłość . A jak ty i Justin ? - zapytała.
- Wiadomo , czasem są kłótnie jak to w każdym związku . Justin przechodzi mutacje , ale proszę nie mów nikomu . A ja w drodze do szkoły naśmiewałam się z niego . Muszę go przeprosić . Pa , pogadamy później < 3 - powiedziałam , gdy tylko zobaczyłam Justina na schodach . - Przepraszam . Nie wiem co mnie napadło . Wiem , że muszę cię wspierać . Nie fochaj się już - powiedziałam obejmując go. - - nic nie odpowiedział. Przyciągnął mnie do siebie i później , na środku korytarza całowaliśmy się z języczkiem . - Justin i Caroline do dyrektora - oznajmiła pani Johns przechodząc obok nas . Oczami Justina
Za co ? Ja się pytam za co ?! Za miłość ? Jestem wściekły no ale poszliśmy.
U dyra:
- Całowanie się w szkole jest zabronione. Żeby mi to było ostatni raz ! - oznajmił pan Dave.
- Oczywiście - odpowiedziałem.
- Co ? - oburzyła się patrząc na mnie zabójczym wzrokiem . - Już pan nie pamięta jak pan leciał w ślinkę z mamą Justina,Pattie ?- wykrzyknęła wkurzona.
- Tego już za wiele młoda panno . Zostajesz wyrzucona ze szkoły. A ty Justin wtacaj na lekcje - powiedział dyro.
Zapłakana wyszła ze szkoły . Udawałem , że idę na lekcje a tak naprawdę wyszłem szukać Caroline. Siedziała na schodkach.
- Nie wierzę - szlochała.
- To moja wina . Ja zacząłem cię całować - wziąłem winę na siebie.
- Nie prawda ! Trudno , wyrzucili mnie. Dam radę. - płakała.
- Uspokój się . Chodźmy do domu , tam spokojnie porozmawiamy. No i nie płacz . - otarłem kciukiem łzy , które niewinnie spływały po jej różowych policzkach.
W pokoju:
- Kotku przepraszam cię z całego serca. To ja pocałowałem cię pierwszy. Przeze mnie wyleciałaś ze szkoły. To wszystko moja wina więc pójdę do dyrektora i wypiszę się ze szkoły , dla ciebie . Kocham cię - pocałunkiem zakończyłem moją przemowę.
- Jesteś najcudowniejszym chłopakiem na całym świecie , dziękuję ale dobrze wiesz , że ci na to nie pozwolę . - spojrzała na mnie strasznym wzrokiem. Odpocznij teraz , a później idziemy do lekarza . Mogę coś zrobić dla ciebie ? - zapytała .
- Po prostu mnie kochaj , tyle mi wystarczy. - odpowiedziałem.
- Ooo .. ale ty jesteś słodki ...
Po godzinie.
- Idziemy do tego lekarza ?
- Tak , chodźmy . Boje się ...
- Jestem z tobą :*
Wchodząc do lekarza:
- Dzień dobry - powiedzieliśmy chórem.
- Dzień dobry - odpowiedział lekarz. - Co panu dolega ?
- Od kilku dni boli mnie gardło , mój głos jest zachrypnięty a to bardzo przeszkadza w śpiewaniu - wytłumaczyłem mu.
- Niech pan powie aaa ... - polecił mi.
- Justin a nie pan - uśmiechnąłem się - Aaa ... - otworzyłem usta.
- Justin , masz mutacje - oznajmił mi .
- Czy to bardzo zmieni mój głos ? - wystraszyłem się.
- Nie wiadomo , dowiemy się za jakieś dwa miesiące , może miesiąc.
- Dziękuję - odpowiedziałem - Dowidzenia.
- Niech pan .. znaczy zaczekaj. Tutaj masz receptę. Dowidzenia.
- Dowidzenia - Caroline uśmiechem pożegnała lekarza.
W drodze do apteki:
Oczami Caroline:
- Nie martw się kotku , jestem z tobą . Przejdziemy przez to razem . - uśmiechnęłam się , by poprawić mu humor.
Nie odezwał się . Szedł trzymając mnie bezwładnie za rękę mając spuszczoną głowę.
- Nie przejmuj się . No Jus ! Odezwij się - krzyknęłam.
- Co ? - zapytał.
- Wróć do nas , halo ... rozumiem , boisz się o swoją karierę ale nawet jak twój głos się zmieni to dasz radę śpiewać , bo masz cudowny głos i miliony fanów.
- A jeśli nie dam rady to jak będę nas nas zarabiał ?
- Nie martw się tym teraz, damy razem radę < 3 Weszliśmy do apetki i wykupiliśmy potrzebne lekarstwa . Od razu wróciliśmy do domu. W domu :
- Idź spać , musisz odpocząć - pocałowałam go w policzek.
- Pa < 3 - zasnął po 5 minutach .
* * *
Jesteście niesamowici !!!!! Codziennie dodaję rozdział , bo tak szybko jest 5 komentarzy. Mam nadzieję , że ten rozdział się podoba = )
Kolejna dedykacja dla : Straszna . Pisać w komentarzu kto chce dedykację ; ) Trzymajcie tak dalej ; * Pozdrawiam , kochająca was :
: Caroline *

7 komentarzy:

  1. Hah, boski rozdział!!! ^^ Ten dyrektor to debil niesamowity ;P Nooo moja dedykacja... ^^ Więc dodawajcie ten komentarze, bo chcę zobaczyć na jaki rozdział trafi moja dedykacja!!! ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. o mój Boże! dla mnie dedykacja? :D jestem waszą wierną fanką! kocham was dziękuję :**
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeee !!!!!!boskie!następny:D

    OdpowiedzUsuń
  4. kolejny rozdział super <3
    jak próbuje do was napisać to wogóle nie odpisujecie[fanka.... z pomysłem]?

    OdpowiedzUsuń
  5. do naszej fanki , która do nas pisze :
    Martyny nie ma na gg , ale ja chętnie z tobą popisze ; ) Napiszę do cb.

    Autorka : : Caroline *

    OdpowiedzUsuń
  6. zajesuperextrahiperfajowski rozdzial :) chcem wiencej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham wasz blog :L loooooooweeeee ;F

    OdpowiedzUsuń