Rozdział 12

Tydzień później - rano .

-Justin ! Justin ! Justin ! Wstawaj ! -Caroline wrzeszczała .
-Po co ? - zapytałem z poirytowaniem .
-Egzaminy przeszły !
-Robisz aferę . Już idę . Idę na dwie minutki do łazienki , wrócę za dwadzieścia minut .
-Słyszysz się ? - zapytała , ale ja już zamknąłem za sobą drzwi .

W duchu cieszyłem się jak idiota. Bo jeśli napisaliśmy dobrze , to możemy wysłać egzaminy do uczelni i jest szansa na dostanie się na studia . Wziąłem szybki prysznic i wróciłem do Caroline . (Test był na 80 pkt ) .

-Otwieramy na trzy .
-Raz , dwa , trzy !
-I co ? - zapytałem .
-77 . A ty ? - zapytała radośnie .
-75 . Musimy to jakoś uczcić , co powiesz na wypad za miasto lub na dyskotekę ?
Wolę zostać w domu . Muszę posprzątać dom , wykąpać Lucy . Twoja mama musi dużo odpoczywać , a na mojej głowie jest cały dom.
-Kompletnie wypadło mi to z głowy . Jak mogę Ci pomóc ?
-Nie potrzebuję Twojej pomocy , Justin .
-Ale ja bardzo lubię pomagać – wyszczerzyłem ząbki .
-Ok. Weź ubrania z kosza na brudy , dolej płynu do prania i naciśnij ,,Pierz z sierścią zwierząt ,, .
-Już się robi .

Poszedłem do łazienki i wykonałem to co miałem zrobić i poszedłem do Caroline .
-Pranie puszczone . Co dalej ?
-Dzięki za pomoc . Z resztą dam sobie radę .
-Ty ugotuj obiad , a ja poodkurzam .
-Jak chcesz – powiedziała .

Zacząłem od naszego pokoju . Chyba tutaj dawno nikt nie sprzątał . Postanowiłem jeszcze , że umyję okna i pościeram kurze . Wyczerpany wróciłem do kuchni :

-Pościerałem kurze , umyłem okna i wszystko odkurzyłem – powiedziałem z dumą . - Ale łazienki nie posprzątam i Ty też , bo zostawiłem to dla chłopaka kobiety , która co noc zapycha swoimi rzygami kibel !
-Świetny pomysł – uśmiechnęła się. - Siadaj , zaraz obiad . Jeszcze mógłbyś nakarmić Lucy .
-Oczywiście – odparłem . Sypiąc karmę do miseczki , Lucy przybiegła w błyskawicznym tempie .
Caroline nakryła do stołu i zaczęliśmy jeść . Nie pominę faktu , że mama i pan ,,garniturek ,, też jedli z nami przy stole . Gdy zjadłem oznajmiłem wszystkim , że idę na górę . Zapakowałem wyniki egzaminów do kopert , napisałem adresy i położyłem na biurku .

-Jestem wykończona – oznajmiła Caroline dosłownie padając na łóżko .
-Musimy wysłać egzaminy . Wstawaj ! To tylko kawałek .
-Śnieg sypie . Pójdziemy jutro .
-Idziemy dzisiaj , ubieraj się – powiedziałem stanowczo .

Oczami Caroline

Ubrałam się tak jak na mróz przystało . I wyszliśmy na dwór .
-Justin , zimno mi – marudziłam .
-Co ja mam Ci na to poradzić ?!

Zaśmiałam się . Chyba zakumał o co mi chodzi i przytulił mnie . Od razu było mi cieplej .
-Muszę zawiązać sznurówkę , idź dalej , dogonię Cię .
-No dobra – poszedł wolnym krokiem .

Justin nie zauważył , że zrobiłam kilka śnieżek . Podeszłam do niego i zaczęłam rzucać wszystkimi naraz .

-Ej ! -krzyknął zaskoczony . -Teraz pożałujesz ! - zaczął rzucać ile popadnie .

Zaczęłam uciekać i gdy miałam przeskoczyć przez zaspę to poczułam tylko jak nogi się pode mną uginają i wywróciłam się na chodniku . Justin nie wychamował i potknął się o mnie .

-Idiota !
-Idiotka ! - leżał tak na mnie przez dłuższą chwilę .
Gdy wracaliśmy z poczty , dalej wygłupialiśmy się . To Justin leżał , a to ja i tak na okrągło . No i trzeba było w końcu przebrać się i iść do domu . (Nie pomijam faktu , że co chwilę się całowaliśmy . Nasze pocałunki były coraz namiętniejsze ) .
******************************************
Tak jak obiecałam. Jest kolejny ! Następny dowód , ze ,,blogowy,, Justin potrafi zadbać o Caroline i dom . Mam nadzieję , że uporacie się z kolejnymi 5 komentarzami tak szybko ja poprzednio . Dziękuję , że mnie nie zostawiliście ! Jesteście cząstką mnie ! Kocham Was z całych sił !

P.S . Mam nadzieję , że nowy wygląd się podoba . Każdy potrzebuje zmian .