Łączna liczba wyświetleń

piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 15

Siedziałam przy stole popijając kawę i czytając gazetę .
-O ! Cześć kotku – uśmiechnęłam się .
-Cześć kochanie . Co mi tak głowa nawala ? Co my wczoraj robiliśmy ?
-Nie my tylko Ty ! Upiłeś się .
-Ja ?!
-Tak Ty ! Widzisz nawet nie pamiętasz co wczoraj wieczorem robiłeś .
-Boże ! Moja głowa !
-Masz – podałam mu jakieś tabletki . Chciał mnie pocałować. - Fuj ! Justin , proszę Cię , umyj sobie zęby .
-Ale jesteś miła – fuknął się .
-Nie gadaj tyle tylko szoruj do łazienki .
Zrobiłam kanapki i do tego kakao do kubków .
-Co tak ładnie pachnie ?
-Śniadanie na Twojego kaca .
Zaczął marudzić coś pod nosem , ale zignorowałam to . Po śniadaniu umyłam naczynia i postanowiłam się trochę poopalać . Nie miałam zamiaru prosić Justina o to , aby przyniósł mi tymbarka więc poszłam sama.
-Ty ciągle się opalasz ! Zróbmy coś innego.
-Na przykład ?
-Zwiedźmy miasto...chodźmy na lody. Cokolwiek tylko , żebyś się już nie opalała .
-A co ? Chcesz chodzić w wakacje z ,,bladą twarzą ,, ?
-W każdej karnacji wyglądasz pięknie .
-Ty się już nie podlizuj . Masz u mnie na pieńku za to wczorajsze ,,balowanie ,, .
-A masz lepszy pomysł na wyjście ?
-A mam .
-A byłabyś tak łaskawa i mi powiedziała ?
-Ty byś też mógł być tak łaskawy i mnie poprosić .
-Caroline , proszę Cię , abyś powiedziała mi jaki masz pomysł na dzisiejszy dzień. Lepiej ?
-Zdecydowanie .Więc tak . Pójdziemy jakimś szlakiem zwiedzić górę , pasuje ?
-Pasuje .
-Ale jak będą boleć mnie nogi , to weźmiesz mnie na barana ?
-Może jeszcze frytki do tego ?!
-Z ketchupem , po proszę !

Oczami Justina

Przebraliśmy się i spakowaliśmy potrzebne rzeczy do plecaków . Ruszyliśmy w trzykilometrową wspinaczkę w górę .
-Justin ! Zwolnij ! - krzyknęła .
-Wolniej się już nie da ! Jeszcze kawałek , dasz radę . Wierzę w Ciebie .
-Ale boli mnie kostka ! Boli, cholernie boli.
-Pokaż -kucnąłem przy niej . Lekko przekręciłem jej stopę w prawo i lewo . Jęczała z bólu , prosiła abym przestał .
-Kochanie dasz radę jeszcze pół kilometra do schroniska . Tam Ci pomogą .
-Nie dam rady . Zostaw mnie tutaj i idź po pomoc .
-Nie ma mowy . Nie będziesz tutaj sama siedziała !
-Justin porodzę sobie . Idź !
-Zaraz wrócę ,trzymaj się słońce - pocałowałem ją e policzek .
Biegłem szybko w stronę schroniska . Przewróciłem się nielicznie wiele razy

Bałem się ….
Jest kolejny . Moim zdaniem trochę przesadzony , ale jest . Dziękuję za poprzednie komentarze i proszę Was abyście nie mieszali prywatnego życia Justina Biebera z moim fikcyjnym opowiadaniem .

3 komentarze: