Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 18

Caroline miała coraz lepsze wyniki w biegu .
-Myślisz , że to dobry pomysł , abyś wystartowała jutro ? Co jeśli Twoja noga zacznie szwankować?-zapytałem zmartwiony .
-Nie martw się . Będzie dobrze . Przecież to tylko jeden bieg i skok do piasku . Co w tym takiego przerażającego ?
-Chyba mam prawo się martwić . Dobrze wiesz co było dwa dni temu jak wspinaliśmy się po górach .
-Och , Justin...jesteś gorszy niż moja matka . Histeryk z Ciebie jak nie wiem co .
-Daj już spokój . Ściemnia się , musisz być wypoczęta przed jutrzejszym dniem . Zjemy kolację i odpoczniemy.
-Niech Ci będzie .
Później rozmawialiśmy z mamą od Caroline na skypie . Tak bardzo było mi szkoda mojego skarba . Wiem co przeżyła po rozwodzie rodziców . Ale wspieram ją jak tylko mogę .

                                  * * *

-Zapraszamy do biegu na sześćdziesiąt metrów dziewczęta z rocznika 1994-powiedział spiker .
Trzymałem mocno za nią kciuki siedząc na trybunach . Gdy wystartowała , prowadziła . Byłem w stu procentach pewny , że wygra . Lecz przed samą metą wywróciła się . Chwyciła swoją kostkę i syczała z bólu . Natychmiast podbiegłem do niej . Wiedziałem , że to coś poważniejszego więc zadzwoniłem po karetkę .
-Mówiłem Ci , mówiłem żebyś nie brała udziału w tych cholernych zawodach ! I teraz masz !
-Nie krzycz na mnie ! - płakała .
-Przepraszam - przytuliłem ją . -Ale wiesz dobrze co Ci wczoraj mówiłem .

Oczami Caroline

Nie mogłam być na niego zła, ponieważ miał stuprocentową rację . Gdy przyjechała karetka , wzięli mnie na noszach i wsadzili do bagażnika . Justin jechał ze mną .
W szpitalu wzięli mnie na prześwietlenie . Noga była złamana w trzech miejscach ! No i oczywiście gips .

W aucie
-Jak się czujesz ? - odezwał się w końcu Justin .
-Jakoś leci .
-Mówiłem Ci , ale Ty musisz zawsze wcisnąć swoje trzy grosze .
-Justin , przepraszam-szepnęłam .
-Nie ma za co . Mam nadzieję , że to się już nie powtórzy .
Gdy podjechaliśmy na podjazd , to Justin miał taki dziwny wyraz tworzy , że strach się bać .
-Pomożesz mi wyjść ?
-A mam inne wyjście ? - odpowiedział pytaniem na pytanie .
-Proszę Cię , nie gniewaj się już na mnie . Stało się , czasu nie cofniemy .
-Dobra , temat skończony .
-Popieram .

Gdy weszłam (oczywiście za pomocą Justina ) na górę  , to usłyszałam dzwoniący telefon .
-Możesz odebrać ? -zapytałam .
-Już się robi - chyba nabrał humoru .
Chyba była to Patie , rozmawiali dość długo .
-Caroline ! ! ! - był taki szczęśliwy , że jakby mógł to by skakał w chmurach .
- Co się stało ? - zapytałam zdezorientowana .
-Dostaliśmy się !
-Ale gdzie ?
-Na studia , głuptasie .
-Hura ! - zapomniałam o nodze i chciałam podbiec do Justina . Potknęłam się , ale wylądowałam w objęciach mojego ukochanego .
-Kiedy zaczynamy ? -zapytałam z zapałem .
-Oprowadzenie po akademiku itp. to 1 września .
-To mamy jeszcze całe wakacje...
-Tak , żeby wyleczyć Twoją nogę .
-No fakt . Jak chcesz to możesz umówić się z kumplami i gdześ pójść .
-Koku muszę się Tobą opiekować czy tego chcesz czy nie .
___________________________________________________________
Zawiedziona brakiem komentarzy do poprzedniego posta .


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz