Pod koniec lipca zdjęli mi gips . Justin chciał już wracać do domu , do Stratford .
-Mógłbyś zjechać do tego sklepu na rogu ? -zapytałam w samochodzie .
-A po co ?
-Babskie sprawy .
-Czyli nici z seksu... - powiedział cwaniacko .
-O tym możesz sobie jeszcze dłuuugo pomarzyć .
Po godzinie jazdy atmosfera w samochodzie się troszeczkę rozluźniła . Ale Justin znów miał taką minę jakby coś knuł , lecz zignorowałam to . Na stacji paliw zmieniłam się z Justinem i siadłam za kółkiem , a on aby umilić nam czas śpiewał piosenki .
Jeszcze dobrze nie wyszliśmy z samochodu , a Lucy była już przy nas , wylizała nas od stóp do głów .
-Jak Wam minęła podróż ? - zapytała Patie .
-Nie było źle - odpowiedział Justin .
Nasze mamy chciały jakoś uczcić nasz przyjazd i urządziły grilla . Kiełbasa jak na złość nie chciała się upiec . Ale gdy wszyscy zjedli , to co stało się później wprawiło mnie w zawrót głowy .
Justin podszedł do mnie , uklęknął przede mną , wyciągnął z kieszeni czerwone pudełko i otworzył je i moim oczom ukazał się piękny , srebrny pierścionek z białym brylantem :
-Caroline , czy wyjdziesz za mnie ? - łzy napłynęły mi do oczu . Wszyscy czekali w napięciu , aż coś z siebie wykrztuszę .
-Tak - powiedziałam szczęśliwa , wszyscy zaczęli bić brawo . Justin wsunął mi pierścionek na palec , a ja wpiłam moje usta w jego i złączyliśmy się w jednym , namiętnym pocałunku .
-Wody ! - krzyknęła mama Justina .
-Jest tylko sok - odpowiedział Justin .
-Nie chcę pić ! Wody mi odeszły ! - no i zaczęła się panika . Szybko zadzwoniłam po pogotowie i nie pozostało nam nic innego jak czekać .
-Wszystko będzie dobrze - powtarzał w kółko Justin , gdy czekaliśmy na korytarzu . -Za chwilę będę mieć braciszka - panikował .
Oczami Justina
Zgodziła się ! zgodziła ! Będę mieć żonę ! A za kilka..naście minut brata . Teraz zaczną się nie przespane noce , pieluchy , płacz .
To trwało tak długo . Po trzech godzinach przyszedł lekarz . Otworzył buzię , ale nic z siebie nie wydobył :
-Dziecko...ono urodziło się martwe - powiedział po dłuższej chwili milczenia . -Przykro mi - odszedł .
Co ? To niemożliwe ! Uderzyłem z całej siły pięścią w ścianę .
-I mu jest przykro ?! -wrzasnąłem .
-Justin , spokojnie -powiedziała Caroline cała we łzach .
-Nie ma żadnego ,,spokojnie,, do cholery ! - emocje wzięły górę .
-Justin.... - zaczęła bardziej płakać . Widziała mnie w takim stanie po raz pierwszy . Wiedziałem dobrze , że jeżeli zostanę tam jeszcze parę minut to ktoś może bardzo ucierpieć . Musiałem jak najszybciej opuścić ten cholerny szpital . Biegłem ile sił w nogach . Caroline pobiegła za mną :
-Zostaw mnie ! Proszę , to dla Twojego i mojego dobra ! Nie czekaj ! -jeszcze do tego zaczął padać deszcz. Pobiegłem nad jeziorko , nad to gdzie była większość moich wspomnień . Stanąłem przy drzewie , o które się oparłem by nabrać powietrza . Zsunąłem się po nim , schowałem twarz w dłonie i rozpłakałem się .
* * *
Kilka dni później , pogrzeb mojego brata -Matt`a .
-Amen - zakończył ksiądz , a my zaczęliśmy płakać . Trumienka zniknęła pod grudkami ziemi . Jeszcze zostaliśmy chwilkę i wróciliśmy do domu .
Oczami Caroline
-Justin ? - zapytałam w drodze do domu .
-Tak ? - odpowiedział .
-Gdy w przyszłości będziemy mieć syna , możemy nazwać go Matt ?
-Oczywiście - przytulił mnie i chyba ostatnie łzy spłynęły po naszych policzkach .
___________________________________________________________________
Jeżeli znów nie będzie ani jednego komentarza , to zawieszam lub usuwam tego bloga . Po co mam się męczyć jeżeli nikt tego nie czyta ?
P.S. Jak się podoba nowy teledysk do Boyfriend ?
Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuń_________________________________
Nie dziw się że nie ma komentarzy jeżeli dodajesz posty w takich dużych czasowych odstępach. Nabierz tempa i zareklamuj go by wrócił do łaski. Wiem ile pisałyście historię Justina i Caroline więc bardzo szkoda byłoby to zmarnować . Ja zawsze chętnie przeczytam to co napiszesz i trzymam kciuki za przyszłość tego bloga .
Przykro mi ale nie będę dodawała codziennie rozdziałów;(
UsuńTeż mam obowiązki . Teraz dodaje co tydzień , a ten dałam po dwóch tygodniach , bo łudziłam się , że będzie chociaż jeden komentarz .
Nie usuwaj! Dużo osób to pewnie czyta, ale jest jakiś problem z dodawaniem komentarzy... mi się teraz udało :)
OdpowiedzUsuńAga
Wlasnie. Problem jest tez w tych duzych odrebach czasowych. Staraj sie dodawac 2 razy w tygodniu
OdpowiedzUsuńNp: w srody i soboty czy niedziele. W dni kiedy nie masz duzo obowiazkow. To ci pomoze:)
A rozdzial zajefajny :)
Dziękuję za wyrozumiałość . Przemyślę to ; )
Usuń