Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 22

Oczami Caroline
   Obudziłam sięw ramionach Justina. Nie chciałam go budzić. Zeszłam do holu, był bardzo tajemniczy. Oglądałam obrazy namalowane przez da Vinciego. Nagle szturchnęła mnie jakaś dziewczynka.
-Jestem bardzo głodna. Masz może 5€?
-Tak, mam. A gdzie są Twoi rodzice?
-Eee... Nie mam rodziców- powiedziała ze smutkiem.
-Tak mi przykro. A kto się Tobą opiekuje?
-Nikt-ściszyła ton swojego głosu.
-Może wejdziesz do mojego pokoju?
-A nie masz nic przeciwko?
-Oczywiście, że nie. Może masz ochotę na pyszne śniadanie?
-Bardzo pani dziękuję.
-Mów mi Caroline.
-Ja jestem Julie.
-Wejdź proszę-otworzyłam jej drzwi.
   Zrobiłam pyszne kanapki i kakao. Julie naprawdę była wygłodzona. Nagle usłyszałam, jak Justin się przebudza.
-Hej kochanie-powiedział rozespany. -Widzę, że mamy gościa.
-Tak. To jest Julie, poznałam ją w holu-ściszyłam głos.-Ona jest sierotą.
-Zna angielski. Skąd jest ?
-Pochodzę z Londynu...-wtrąciła się.-... , ale przenieśli mnie do domu dziecka tutaj,w Paryżu. W końcu udało mi się stamtąd uciec.
-Nie możesz tak. Wiesz, że może teraz szukać Cię policja? - powiedział Justin.
-Wiem. Nie chcę tam wracać.
-Nie będziemy Cię zmuszać-powiedziałam. Nie chciałam, aby wracała do tego miejsca.
-Co lubisz robić w wolnym czasie ?-zapytał Justin.
-Kocham tańczyć. Trochę też śpiewam...-Justin włączył jakąś piosenkę.
-Pokaż co potrafisz- dodał.
I Julie zaczęła. Robiła to tak  perfekcyjnie, było widać , że żyje muzyką. Potrafiła robić figury będące na poziomie zawodowców.
-Ona ma niesamowity talent-szepnął mi do ucha Justin.-Może mój menager mógłby się nią zająć i występowałaby ze mną na scenie?-wszyscy byli za propozycją Justina , ale ja powiedziałam:
-Nie ! Ona ma siedem lat, jest jeszcze dzieckiem. Zniszczymy jej dzieciństwo-chyba tylko ja myślałam jeszcze racjonalnie.
-Może masz rację-przyznał niechętnie Justin.
-Czy pamiętasz imiona Twoich rodziców? - zapytałam.
-Nie mam rodziców- odpowiedziała zdyszana.
-Z jakiego domu dziecka uciekłaś?
-"Englands Children" jest to specjalny dom, dla dzieci z Anglii, ul. Marii Curie.
-Przecież to jest kilka ulic stąd !- krzyknął Justin. -Pójdziemy tam i dowiemy się o Tobie więcej.
-Nie chcę tam wracać- zaprotestowała dziewczynka.
-Nie martw się. Możesz tu zostać.
-Dziękuję, pytajcie o Julie Sparks.
  Pojechałam z Justinem do tego Domu Dziecka, a Patie i Dave zostali z Julie. W drodze do "Englands Children" Justin musiał palnąć głupotę:
-Ten Dom ma bardzo skomplikowaną nazwę.
-Justin to nie jest śmieszne. Nie mamy czasu na głupoty, ona nas potrzebuje. Musimy odnaleźć ich rodziców.
Gdy podjechaliśmy zauważyliśmy bardzo duży i ponury budynek.
-Nie dziwię się, że stąd uciekała...-szepnęłam.
Podeszliśmy do recepcji
-W czym mogę pomóc?- zapytała recepcjonistka.
-Szukamy Julie Sparks wraz z jej aktami.
-Czy jesteście spokrewnieni? -zapytała podejrzliwie kobieta.
-Tak, jesteśmy jej kuzynostwem. Justin i Caroline Sparks.
Nagle na korytarz wyszła dziewczynka i krzyknęła:
-Ludzie to Justin Bieber !
-Cholera ! - powiedzieliśmy i zaczęliśmy uciekać.
Schowaliśmy się za tylnią częścią budynku.Gdy spojrzałam w górę, moim oczom ukazał się pokój z jakimiś papierami.
-Justin, spójrz. To chyba są akta wszystkich dzieci.
-Musimy się tam włamać. Caroline, zobacz . Wślizgniemy się po tej rynnie.
-Spoko.
Niestety była za śliska.
-Eh, Caroline ! W samochodzie mam łom !
-Na jaką cholerę Ci łom w samochodzie !
-A używało się- zażartował.
-Dobra idź po ten łom.
-Ty na prawdę mi uwierzyłaś ?! Ja tylko żartowałem.
-Justin, jak ja Ci zaraz zażartuję !
-Okno jest chyba otwarte-zauważył Justin. -Włazimy.
Była tam masa imion i nazwisk, ale wreszcie natrafiliśmy na Julie Sparks. Wszystko było tutaj takie zakurzone. Widać, że nikt nie używał tego od lat. Otworzyliśmy jej akta, w których znajdowała się kartka

Imiona: Julie Victoria 
Nazwisko: Sparks
Data ur.: 01-03-2005
W szpitalu na Avenue Street w Londynie.
Przeniesiona od razu po narodzinach
do"Englands Children" w Paryżu.
Rodzice: Din Sparks, matka nie znana

-Justin, spójrz. Julie urodziła się w ten sam dzień co Ty.
-Dobra, dobra. Najpierw musimy znaleźć ten szpital. Caroline, tutaj jest jeszcze jakieś zdjęcie z dopiskiem Katherina Smith Sparks - pokazał mi to zdjęcie po czym dodał. - I jak to ku*wa matka nie znana !
-Dobra, wezmę wszystko do torebki i spadamy.
-Tutaj są !- ktoś krzyknął zza drzwi . Szybko wzięłam akta Julie i uciekliśmy przez okno.
W drodze od hotelu:
-Justin, a tak w ogóle to skąd mamy samochód ?
-To była długa, ciemna noc...- zaczął tajemniczo.
-Daruj sobie. Powiedz wprost .
-Znalezione nie kradzione.

                                                    ___________________________
Przetrzymałam jeden dzień, myślę , że warto. 
Zastanawiam się czy nie zrobić dłuższej przerwy . 
Bo się z komentarzami nie wyrabiacie ; DD 
Do następnego !
Kocham  Was !
   




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz