Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 7

 Oczami Caroline

  Obudziłam się w ramionach mojego męża. Przetarłam oczy i zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 16.
-Justin-zamruczałam mu do ucha.-Kochanie pora wstać.
-Ale po co ? Możemy przecież być tu , w łóżku - zaczął poruszać zabawnie brwiami.
-To była długa, upojna noc , a Tobie jeszcze mało ?!
-A ty myślałaś, że od czego jest miesiąc miodowy ?
-Na pewno nie od tego, aby kochać się przez  dwadzieścia cztery godziny na dobę.
-Lubię, gdy się złościsz.
-Ja się nie złoszczę. Stwierdzam tylko fakt, że masz za duży popęd seksualny .
-Co proszę ?!
-To co słyszałeś, kochanie.

                                                         ***


  Ostatnie dwa tygodnie przeleciały błyskawicznie. Dużo eksperymentowaliśmy z Justinem.
Większość czasu spędzaliśmy na plaży. Nurkowaliśmy i podziwialiśmy piękną rafę koralową, która zapierała wdech w piersiach. Był to już półmetek naszego tutejszego pobytu. W sumie to stęskniłam się za domem, ale z drugiej strony nie chciałabym opuszczać tego miejsca. Muszę się nim jeszcze nacieszyć,
przez te ostatnie dni.
Dzisiaj wybieram się z Justinem "gdzieś". Tak określił to mój ukochany mąż, ponieważ on nie potrafi nazywać rzeczy po imieniu. Za często organizuje mi niespodzianki, a ja nie potrafię mu się za to wszystko
odwdzięczyć.

-Powiesz mi chociaż jak mam się ubrać ?
-Ciepło, bo się już ściemnia.
-Ale przecież jest lato-powiedziałam z poirytowaniem.
-Zaufaj mi - puścił oczko.

   Postanowiłam już z nim nie dyskutować. założyłam ciepłe ciuchy , tak jak doradził mi Justin. Podeszłam do okna. Na zewnątrz było już ciemno, a Atlantyk pięknie rozjaśniała pełnia księżyca. Pospiesznie założyłam kolczyki i byłam gotowa do wyjścia w nieznane mi miejsce.

-Jeszcze jedna rzecz. Założę Ci chustkę na oczy, żebyś nie podglądała.
-Okeey - westchnęłam.

   Czułam jak jedziemy windą, trwało to dość długo. Potem szłam chyba jakimś korytarzem i nagle poczułam na sobie chłodny wietrzyk, oznaczało to, że jestem na podwórzu.

-Teraz ostrożnie, bo będziemy szli po drabinie-rzekł Justin.
-Chcesz , żebym się zabiła?
-Nie. To tylko parę szczebli , dasz radę.

LINK
 
    Po chwili poczułam, że jestem już na równym podłożu. Justin stanął za mną i odwiązał mi chustkę, po czym zsunął ją z moich oczu. Wiatr nagle zaczął plątać mi włosy. Stałam jak wryta wpatrzona w blask księżyca. Od zawsze pełnia była dla mnie tajemnicza i pełna magii. Justin dalej stał za mną, objął mnie w pasie i oparł brodę o moje ramię. Znajdowaliśmy się na dachu naszego hotelu. Na środku stał stolik z dwoma krzesłami. Na którym były dwie świece z szampanem i kieliszkami. Na murku stało radio,w którym leciała wolna piosenka. Usiadłam przy stole, a Justin nalał szampana i również się dosiadł.

-Tu jest niesamowicie. Można zobaczyć miasto z innej perspektywy.
-Dlatego Cię tu zabrałem- Justin wziął ostatni łyk szampana, wstał od stolika, podszedł i wyciągnął do mnie rękę.-Mogę prosić panią do tańca ?
-Z miłą chęcią.

   Wtuliłam się w ramiona Justina i kołysaliśmy się w rytm piosenki. Właśnie w tej chwili stwierdziłam, że życie tylko wtedy ma sens, gdy ma się z kim dzielić uczucia.

************
Jest !
Pozbierałam się
 i napisałam to coś ; )

Zastanawiam się
nad nowym opowiadaniem.
Co Wy na to?
Odp. w komentarzach ! ; **

Trzymajcie się : **

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz