Łączna liczba wyświetleń

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 8

Rok później 


    Teraz wszystko jest inne, łatwiejsze. Dziś jest rocznica, dokładnie rok temu stałam przed ołtarzem i mówiłam "tak" , a teraz mieszkam sobie z Justinem w naszym domu. Jakiś miesiąc temu miałam wspaniały sen. Śniła mi się Julie, która dalej z nami mieszkała.
   Do tej pory nie wiedziałam co podarować Justinowi na naszą rocznicę. Dziś już wiem, bo właśnie ten sen coś mi uświadomił, ale o tym później. Od tego snu zaczęłam dzień w dzień lunatykować. Zawsze budziłam się w progu pokoju, które jest przeznaczone dla naszego dziecka. Wczoraj zemdlałam w łazience, ale dość szybko się pozbierałam, bo Justin nawet nie zauważył, że jest coś nie tak. Nie mówiłam o lunatykowaniu, ani o tym, nie chciałam go zamartwiać.


    Wspólnie postanowiliśmy z Justinem, że zostaniemy w domu i nie będziemy obchodzić tego zbyt hucznie.
Mam nadzieje, że Justinowi spodoba się mój prezent, bo ja sama jestem zachwycona.
 
     Czekałam na Justina, bo musiał pilnie pojechać załatwić sprawy dotyczące jego dalszej kariery.
Nagle usłyszałam otwierające się drzwi. Czekałam w kuchni i zajadałam lody z bitą śmietaną i polewą toffi, a do tego prze kąsałam truskawki w czekoladzie. Nie pamiętam, kiedy tak ostatni raz się objadałam. No ale zaczynała się jesień i truskawki się kończyły.

Justin wszedł do kuchni
-Witaj łakomczuchu-powiedział i pocałował mnie w policzek.-Coś ostatnio strasznie dużo jesz.
-Tak jakoś mi apetyt przyszedł- wzruszyłam ramionami.

  Justin położył portfel i kluczyki na kuchennym blacie, ja wstałam od stołu, on przyciągnął mnie do siebie. Zaczął namiętnie całować i wkładać ręce pod moją koszulkę.

-Wszystkiego najlepszego, kochanie- szepnął mi do ucha.-Proszę bardzo-podarował mi malutkie pudełeczko.
-Dziękuję, kochanie.Co to takiego?- zapytałam i zaczęłam odpakowywać pudełko.-Przecież tu nic nie ma....
-Zgadza się. Bo już nie potrafię znaleźć, z resztą nie ma takiej rzeczy na świecie, która byłaby dowodem  miłości jaką czuję do Ciebie.
-Kooochany jesteś!- wtuliłam się w jego ramiona.
-Też mam do Ciebie prezent....
-Już się nie umiem doczekać.
-Bo ja chciałam Ci powiedzieć, że...- rozmowę  przerwał mi dzwoniący telefon.
-Poczekaj ja odbiorę- powiedział Justin.- Po chwili podszedł znów.-Na czym skończyłaś ?
-No tak. Chciałam Ci powiedzieć, że ...-myślałam, że mnie krew zaleje. Teraz zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Kto się dobija dziś do naszego domu. Przecież mamy świętować we dwoje, a nie z jakimiś pajacami!- zdenerwował się Justin

Po chwili przyszedł niec zdenerwowany.
-To może powiem Ci to później-powiedziałam zestresowana. Justin wziął głęboki wdech i wydech.
-Dobrze, uspokoiłem się. Możesz mówić.
-Bo ja chciałam ci powiedzieć, że... Jestem w ...ciąży- Justina zatkało. Patrzał mi głęboko w oczy, które zaczęły się mu powoli szklić. Tego właśnie się obawiałam.

______________________________
Kochani ! Udaje mi się dodawać w miarę
dobrym tempie ; )
Mam nadzieję, że rozdział się podoba
i nikogo nie rozczarowałam.

Do następnego ! ; **


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz